Jest też jedną z najefektywniejszych metod, ale tylko wtedy, kiedy wdrażamy ją rozsądnie, adekwatnie do naszych możliwości i pamiętając o kilku istotnych kwestiach:
poziom znajomości języka
Mierz siły na zamiary. U początkujących nie sprawdzi się najlepiej lektura The Economist czy oglądanie The Crown. Procent rozumianego treści będzie wtedy zdecydowanie za niski, nie będzie możliwości zrozumienia nawet kontekstu ze względu na brak znajomości słownictwa, struktur gramatycznych czy szybką wymowę native speakerów z mocnym akcentem. Takie działania w większości przypadków przynoszą frustrację i zniechęcenie. Co więc trzeba zrobić, żeby immersja przebiegała skutecznie na poziomie początkującym?
-
ustawić język, którego się uczymy na urządzeniach codziennego użytku. Zwłaszcza z telefonu korzystamy bardzo intuicyjnie, nie będzie więc to stanowiło najmniejszego problemu. Co zyskamy? Opanowanie podstawowych zwrotów – dni tygodnia, miesięcy, sporej ilości czasowników używanych w mediach społecznościowych (share, follow, comment, search, etc. ) oraz wiele innych przydatnych zwrotów.
-
codzienne słuchanie – podcastów, kanałów na YouTube – dedykowanych osobom uczącym się języka. Ich treść jest dostosowana zarówno tematycznie, jak i pod względem języka oraz szybkości wymowy, do możliwości osoby, która nie włada językiem biegle. Listę polecanych przeze mnie kanałów znajdziecie tu.
-
czytanie – niekoniecznie Shakespeare’a, ale materiałów na odpowiednich poziomie, takich jak np. lektury uproszczone – klasyczne powieści wydawane na różnych poziomach zaawansowania, już od A1 – znajdziecie je np. tu.
Co z kolei dla zaawansowanych?
Odpowiedź jest tylko jedna – materiały autentyczne. Tu immersja może przebiegać już w swojej rozszerzonej wersji. Warto sięgnąć po prasę, portale, a na YouTube po kanały tematyczne prowadzone przez native speakerów, a nie te dedykowane nauce języka. Do tego książki w oryginale i filmy i seriale w języku, którego się uczymy. Czym się kierować? Oczywiście doborem tematu – musi być dla nas interesujący, angażujący albo uczący czegoś poza językiem. Na poziomie B2 i wyższym polepszenie naszych kompetencji językowych to już głównie nauka słownictwa na wyższym poziomie, ciekawszych i bardziej wyrafinowanych synonimów powszechnie znanych słów, czy idiomów. Z każdego tekstu czy serialu dobrze jest wynotować 5, maksymalnie 10 nowych wyrażeń i powoli wprowadzać je do codziennego użycia
tłumaczenie na polski
– a raczej jego brak. Z tłumaczeniem spotkać możemy się kiedy ktoś, np. nasz nauczyciel czy książka, z której korzystamy, wprowadza dane słowo po raz pierwszy. Ale przerabiając je, sięgnijmy po kontekst, albo wyjaśnienie danego słowa w języku, którego się uczymy. Przeanalizujmy 3 podstawowe formy notowania nowych słów oraz ich wady i zalety:
(1) declutter – odgracać
(2) declutter – remove unnecessary items from (an untidy or overcrowded place).
(3) Yesterday I finally decluttered my wardrobe. I feel much better now, I got rid of so many unnecessary things.
1 wersja – informuje nas o znaczeniu słowa
2 wersja – uczy nas używać zamienników i synonimów – kiedy nie pamiętamy danego słowa, nie wpadamy w panikę, używamy po prostu innego.
3 wersja osadza słowo w kontekście i zmusza nasz mózg do myślenia w języku, którego się uczymy.
Jednym z największych problemów osób uczących się języka jest blokada wynikająca z ciągłego tłumaczenia w głowie z polskiego na język obcy – często, kiedy nie umiemy przełożyć 1:1 danego sformułowania blokujemy się i nie jesteśmy w stanie wyrazić naszej myśli. Ciągłe tłumaczenie słówek lub zdań (co stanowczo odradzam, bo to wzmaga tylko skłonność do tłumaczenia słowo po słowie na język obcy, a nie uczenia się struktur, które funkcjonują w tym języku i różni się od naszego) sprawi, że tłumaczyć będziemy więcej zamiast mniej. Dlatego od razu lepiej zacząć od opisywania nowych słów tylko w języku, którego się uczymy – w ten sposób lepiej je przyswajamy, dzięki użyciu definicji i uczymy się opisywać rzeczywistość wokół nas w danym języku i koniec końców, zaczynamy w nim myśleć.
systematyczność
Nieważne na jakim poziomie się znajdujemy, kluczowa jest systematyczna nauka. Mała partia materiału, ale przyswajana codziennie i regularnie powtarzana to klucz do sukcesu. Po doświadczeniach szkolnych i studenckich każdy z nas wie doskonale, że nauka na dzień przed egzaminem to najskuteczniejszy sposób na niezapamiętanie dosłownie niczego z przyswojonego materiału. 5 minut, ale każdego dnia, potęga tego nawyku jest nie do przecenienia.
Tekst o immersji jest dopełnieniem wszystkich dotychczasowych rad dotyczących nauki, które opisywałam już na blogu. Immersja (rozważna immersja) jest metodą, którą zawsze polecam i którą sama stosuję – aktualnie w nauce hiszpańskiego. Po trzech miesiącach nauki ta metoda doprowadziła mnie do poziomu A2 i zmierza już do B1. Codziennie oglądam hiszpańskie seriale (kolejny raz te same, tylko po to, żeby skupić się już nie tak bardzo na fabule, ale na słownictwie), czytam uproszczone teksty i staram się przyswoić jedno nowe słowo. A dodatkowo doświadczenie wielu moich uczniów – a co więcej – ich postępy w nauce, utwierdzają w skuteczności tej metody. Do dzieła! 🙂
Comments